czwartek, 17 lipca 2014

Wizja spełniona- igielnik.

            Razu pewnego ujrzałam gdzieś w internetach książeczkę na igły i tak się mi szalenie spodobała, że musiałam taką uszyć. Dla siebie nie potrzebuje bo i tak mam za dużo pudełek i koszyczków na moje cudeńka. Uszyłam dla drogiej koleżanki. Od niej dostałam  w prezencie maszynę do szycia za co nie jestem się w stanie nigdy odwdzięczyć.

     Książka jest w naturalnych kolorach z filcu (chyba trochę zbyt grubego) bo chciałam aby się jej przydała podczas wyjazdów rekonstrukcyjnych.






Na wszystko co potrzeba jest miejsce. Nożyczki, nawlekacz i inne większe kalibry


na szpilki i igły do skóry (bardzo ważne )



 Na całe mnóstwo przeróżnych rozmiarów igieł

 kieszonka...okazała się od razu użyteczna

 Przód ozdobiłam prymitywnym haftem.

poniedziałek, 7 lipca 2014

Farbowałam...






W ramach przygody z rekonstrukcją uwielbiam zajmować się tekstyliami i tym co z nimi związane. Ostatnio farbowałam surówkę. Użyłam tylko naturalnych barwników i octu do utrwalenia. Oto efekty.  Bardzo jestem z nich dumna, chociaż zawiodłam się na jagodach.