sobota, 13 kwietnia 2013

Jajkobabki. Pytanie na śniadanie

Były święta. Wielkanocne. Mnie najbardziej z całej najbliższej rodziny chce się używać piekarnika więc zostałam poproszona o zrobienie orgazmicznego sernika i makowca z prawdziwym makiem trzeszczącym w zębach. W ostatnie święta dziewczyna-brata-mojego męża powaliła mnie swoim wypiekiem więc tym razem ja postanowiłam zabłysnąć. Zrobiłam koszyczek z ciasta drożdżowego. Wyszedł wspaniały. Przepis mam stąd. Niestety nie uwieczniłam go na zdjęciach. Trudno.W przyszłym roku zrobię drugi.

W przypływie weny twórczej w piątek o 23.00, natchniona kucharzem z "pytania na śniadanie" upiekłam jeszcze jajkobabeczki. Miałam puste skorupki po jajkach z jajecznicy mojego męża. Pan z tv poradził żeby przed użyciem je wygotować. Nie wiem po co bo przecież podczas pieczenia jest wyższa temp niż przy gotowaniu i i tak bakterie i zarazki giną. Korzystając jednak z okazji nadałam im piękna czerwoną barwę. Znalazłam gdzieś w internecie prosty przepis na babeczki ( bo nagle się okazało, że jeszcze nigdy nie piekłam babeczek) i upiekłam je w połowie papierowej wytłaczanki na jajka położonej na blaszce.

W sobotę przed wyjściem udekorowałam te cuda bitą śmietaną i cukierkami. Wyszły tak:



  


A "pytanie na śniadanie" leci mi w domu co ranek wpływając na mój światopogląd i powoduje mylne wrażenie wiedzy o tym co należy a co nie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz